Kiedy byłam mała nigdy nie mogłam zrozumieć dlaczego dzieci nienawidzą szpinaku. Co takiego okropnego może kryć się w tej delikatnej zielonej papce? Całkowicie pojmowałam niechęć do brukselki, której nie wzięłam do ust od czasu pamiętnego obiadu u dziadków w 1998.Jednak ogólny wstręt do szpinaku do tej pory jest dla mnie ogromną tajemnicą. Jako mała dziewczynka zajadałam się tym przyrządzonym przez babcię. Myśląc o szpinaku przypominają mi się beztroskie wakacje spędzone na działce, polowanie na jaszczurki, rowerowe wypady nad jezioro i wstawanie o piątej rano tylko po to by pójść z dziadkiem na grzyby.
Babcia podawała szpinak smażony na masełku natomiast moja wersja jest nieco inna, bardziej skierowana w stronę słonecznej Italii niż niewielkiej kurpiowskiej wsi.
- szpinak (ja zdecydowałam się na ten mrożony i zużyłam 1/4 opakowania)
- sól czosnkowa
- pieprz cytrynowy
- 1/4 kieliszka białego wina
- 1 gniazdko makaronu barbine
- jajko
- oliwa z oliwek
W międzyczasie gotujemy osoloną wodę i wrzucamy do niej makaron barbine. Dodajemy kilka kropelek oliwy aby makaron nam się nie kleił. Gotujemy przez 4 minuty. Odcedzamy i układamy na talerzu. Polewamy pięknie pachnącym szpinakiem utopionym w białym winie.
Następnie gotujemy jajko na miękko. Kroimy i układamy na makaronie.
Smacznego!
Tekst miło się czyta, potrawa ciekawa. Ale to jajko jakoś tak nieapetycznie wygląda.
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo apetycznie :))))
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie ! :) ale ja to bym najchętniej zjadła trzy takie porcje :)
OdpowiedzUsuńPrzepysznie to wygląda! Zrobię sobie! :)
OdpowiedzUsuńMniam!
OdpowiedzUsuń